Choć ponury, to jednocześnie uważany za jeden z najbardziej urzekających głosów, jakie można usłyszeć w świecie Sonica. Kto dubbingował największego rywala Sonica i jak w ten sposób kształtował się jego obraz na przestrzeni lat?
W kraju Kwitnącej Wiśni sprawa jest prosta – Jeża Shadowa dubbinguje Kōji Yusa. I kropka. Począwszy od debiutu postaci w Sonic Adventure 2 przez dwadzieścia lat gier i animacji, aż po Sonic Prime po którym brak nam dalszych informacji. W ten sposób Japończyk pozostawia w tyle legendarnego Mike’a Pollocka (Dr. Eggman), który zajął się tematem dopiero dwa lata później. Co się natomiast tyczy USA…
Jeżowa kariera (oraz dubbingowa ogólnie) pierwszego głosu Shadowa, Davida Humphreya (2001–2004), jak głosi popularna anegdota zgodna z wywiadem zorganizowanym przez EmuEmi w 2019, zaczęła się od przypadku. Jego przyjaciel, Ryan Drummond (z którym zresztą rywalizował w castingu na głos Jeża Sonica do gry Sonic Adventure) otrzymał w roku 2000 propozycję nie tylko kontynuowania obecnego dubbingu, ale także zagrania nowej postaci. Z jakiegoś powodu Drummond odmówił, polecając do tej roli Humphreya właśnie. Oferta producentów sugeruje zapomniane dziś podejście, że Shadow miał właściwie niewiele różnić się od Sonica, co pośrednio potwierdza dalszy ciąg wywiadu z EmuEmi. Aktor opowiada, że na planie nagraniowym nikt nie nazywał Shadowa złowieszczym czy mrocznym – był on dla nich po prostu „zwykłym gościem”, jedynie z obniżonym głosem, do czego inspirowała jego ciemna barwa. Dla niektórych fanów właśnie to stanowiło siłę tej interpretacji – Shadow brzmiał jak zwykły chłopak, niekiedy wręcz zagubiony w sytuacji, w której się znalazł.
Humphrey cieszył się, że grając Shadowa może być sobą, zamiast dążyć do naśladownictwa poprzedników, których nie miał, a niepotwierdzone źródła sugerują, że bardzo zżył się z postacią, chętnie biorąc udział w kolejnych grach jak Sonic Heroes (2004) i Sonic Battle (2004). Niestety, mimo sukcesu całej obsady, w 2003 do serialu Sonic X (2003 – 2006) wynajęte zostało inne studio dubbingowe 4Kids Entertainment. Firma ta, która już zdążyła zrazić do siebie niektórych fanów anime daleko idącą cenzurą, ku zdumieniu i oburzeniu fanów nie zaprosiła do współpracy żadnego z poprzednich aktorów głosowych pod pretekstem tego, że mieszkają poza rejonem Nowego Jorku. Nie wiadomo, Humphrey myślał o odebraniu mu roli, jednak pewnie niewiele inaczej niż rozżalony Drummond, który po latach zdradzał, że na prośbę niecierpliwych graczy sam w końcu skontaktował się z milczącym 4Kids. Gdy zaoferował, że oczywiście może się przeprowadzić, studio miało odpowiedzieć, że mają już nowych aktorów i współpraca z nim ich nie interesuje. Przez chwilę wydawało się, że to jedynie chwilowy odskok Segi od Audioworks Productions, które dubbingowało serię Sonic Adventure i w grach nic się nie zmieni, dopóki korporacja nie ogłosiła, że postanawia ujednolicić głosy na stałe… we współpracy właśnie z 4Kids Entertainment. Tym samym głosem nie tylko Shadowa, ale i Sonica jednocześnie został Jason Griffith. Decyzja ta zapadła jeszcze przed produkcją Sonic Heroes, mimo to (być może z powodu nawału serialowej pracy nowej ekipy) wciąż dubbingowali je Humphrey i Drummond. Możemy ich też usłyszeć w Sega Superstars (2004), jednak już tylko dzięki nagraniom archiwalnym. Ciekawostką jest, że Drummond otrzymał jeszcze propozycję współpracy przy Sonic Generations, ale nie przyjął jej, ponieważ SEGA odmówiła mu korzystniejszej umowy związkowej.
Kontrowersje wokół 4Kids niestety uderzyły rykoszetem także w Bogu ducha winnego Jasona Griffitha – nie obyło się bez przykrego hejtu w mailach i żądań, żeby zwrócił robotę Humphreyowi, co jednak na dłuższą metę nie zgasiło aktora. Szczęśliwie popularność serialowej adaptacji, w której pokazał swój wysoki poziom, sprawiła, że rozczarowani początkowo fani przyjęli go jak swego, tak za udźwiękowienie Sonica, jak i Shadowa. Jak zdołał przekonująco odtworzyć te dwa skrajne bieguny? Jak wyjaśnia w Q&A „Sonic vs. Shadow: The Story Behind the Voices!”, kluczem jest inspiracja. W przypadku Sonica były nią oczywiście nagrania Drummonda – poproszono, by spróbował je naśladować bez kopiowania. Tym samym jego pierwsze interpretacje nie różnią się aż tak dramatycznie od wizji jego poprzednika, z czasem jednak, gdy Jason Griffith opanował już tę postać, jego Sonic zyskał dużo na zadziorności i pewności siebie. Co do Shadowa, w pierwszej chwili w ogóle nie wydawało mu się prawdopodobne, że to może się udać. „Przecież jestem już Soniciem!”, pomyślał. Kiedy jednak zobaczył obrazek i przeczytał krótki opis, stanął mu przed oczami… jego współlokator, który zagadywał go enigmatycznie, wracając nad ranem z nocnej zmiany. Te dwa przykłady absolutnie wystarczyły utalentowanemu aktorowi głosowemu, żeby uzyskać te niezwykle charakterystyczne tony. Przy czym niezupełnie jest prawdą, że aktor przez cały czas dubbingował jednoosobowo i z lekkością dwie zupełnie odmienne postaci – nie, od 2006, gdy wydano Sonic Riders, dubbingował trzy zupełnie odmienne postaci, bo w tej grze zadebiutował kolejny rywal Sonica, Jastrząb Jet, i on również trafił w ręce Griffitha. Jak wyglądało kreowanie nowego głosu? Tutaj aktor wspomina One Piece i dubbingowanego przez siebie akurat, lekko szalonego bohatera o imieniu Usopp. Tak, to on stał się pierwowzorem głosowym Jeta, z dodatkiem odrobiny szorstkości.
Po zakończeniu Sonic X Griffith rozpoczął współpracę z SEGĄ na całego, zagarniając większość okresu, uważanego za rozkwit postaci czarnego Jeża. Wiele dużych tytułów nasuwa się samych, jak Shadow the Hedgehog (2005), duologia Sonic Rivals (2006 i 2007) czy Sonic and the Secret Rings (2007), ale jest też sporo takich mniej istotnych dla jego rozwoju, o których często zapominamy, zwłaszcza gier sportowych, choćby Sonic and Sega All-Stars Racing (2010), dwie pierwsze olimpiady z Mario (2007 i 2009), Sega Superstars Tennis (2008) i Super Smash Bros. Brawl (2008). Chyba jednak nigdzie Griffith nie zachwycił nas tak bardzo, jak w długich, filmowych cutscenkach Sonic the Hedgehog (2006), gdzie aktor zabłysnął głębokim, ciepłym głosem o wyjątkowej barwie, gdzie za pozornym chłodem kryło się całe morze emocji.
Nie tylko złośliwi fani uważali na początku, że Griffith nie zasługuje na zaszczyt użyczania głosu Sonicowi – sam aktor miał takie poczucie. Na początku XXI wieku maskotka SEGI była już ikoną na skalę światową jeszcze przed Sonic X, także dla Griffitha osobiście – w wywiadzie dla Sonic Expo 2023 wspina, że jako dzieciak uwielbiał Sonic CD oraz pierwsze Sonic the Hedgehog. Początkowo zwyczajnie nie wierzył, że pozytywnie przeszedł casting, choć usłyszał to od samych przedstawicieli 4Kids – uważał ten fakt wręcz za pomyłkę i przez długo czas podczas nagrań wręcz czekał, aż ktoś zaraz wyrzuci go z sali nagraniowej. To była jego pierwsza poważna praca po odgrywaniu pomniejszych ról i głosów w reklamach, jako dwudziestotrzylatek czuł się młody i niedoświadczony (choć tak naprawdę wciąż miał więcej doświadczenia dubbingowego niż starszy od niego Humphrey w analogicznym momencie). Pewnie dlatego na początku wskazówki przełożonych odbierał jako krytykę i reagował niemal paniką; dopiero z czasem nauczył się bezwarunkowo na nich polegać, pozwalając, jak sam mówi, manipulować sobą jak pokrętłem – do tego stopnia, że nie widział żadnego stylu Sonica jako własny, a jedynie jako kolejne wariacje, o które akurat go proszono. Jak przystało na profesjonalistę daje z siebie wszystko, postrzegając ten zawód po prostu jako świetną pracę, co jednak nie przeszkadza mu niezmiennie się z niej cieszyć, dążyć do wypełniania gier i seriali magią, którą sam odczuwa podczas nagrań i zachwycać się tym, jak daleko Sonic zdołał zajść.
SEGA rozstała się z Jasonem Griffithem podobnie jak z Davidem – po nagraniu wszystkiego, co było do nagrania, bez pożegnania, choć też bez nieprzyjemności – po prostu podejmując współpracę z kolejnym studiem, które znów preferowało pracę z ludźmi ze swojej okolicy. Na scenę wkroczyło Studiopolis z drugiej strony kontynentu i obecnie nam panujący Kirk Thornton (od 2010).
Pod okiem Griffitha Shadow zdążył zyskać nie tylko samodzielną osobowość, ale i urósł w wyobraźni fanów do tego stopnia, że nikt już nie myślał o przekazaniu go tej samej osobie, która dubbinguje Sonica. Ba, Studiopolis uderzyło naprawdę wysoko proponując współpracę Thorntonowi. Choć Roger Craig Smith, który wziął pod swoje skrzydła Niebieskiego Jeża, ma portfolio porównywalnej długości, Kirk Thornton był już istną legendą w swojej branży, posiadając doświadczenie po obu stronach mikrofonu, zarówno jako aktor głosowy, jak i koordynujący taką pracę (voice director), które to stanowisko otrzymał dzięki licznym adaptacjom dzieł anime. Tak, anime i gry to najdłuższe (choć nie jedyne!) kategorie w jego gigantycznym dorobku. Kojarzyć go mogą gracze Resident Evil, Kingdom Hearts, Ghost Rider, Dragon Age, Final Fantasy XIII, a także widzowie Digimon, Transformers, Samurai Champloo, Naruto, nowego Sailor Moon, a to jedynie ułamek wszystkiego. Udzielając odpowiedzi w wywiadzie dla Verité Entertainment, prezentuje bezlik postaci, które współtworzył i wciąż odtwarza z miejsca jak maszyna: Don Patch (Bobobo-bo Bo-bobo), Jin (Samurai Champloo) czy Orkowie z gry Shadows of Mordor.
Nie da się ukryć, że Kirk Thornton miał czas zdobyć tak imponujące doświadczenie – pomimo że pierwsze na liście udokumentowanych tytułów jest anime Dirty Pair: Project Eden (1994), to ego aktywność rozwijała się już od roku ’79 – we wspomnianym wywiadzie jako pierwszy płatny występ wspomina Summer Stock, gdzie wyzwanie polegało na odgrywaniu przed publicznością kilku wyuczonych postaci. Oznacza to, że gdy dwójka poprzedników miała przy rozpoczęciu współpracy z Japończykami niewiele ponad dwadzieścia lat, Thornton przebijał ich ponad dwukrotnie, startując w wieku lat 54. Roger Craig Smith również nie odmłodniał względem starych odtwórców, jednak dzieliło go od nich zaledwie około dziesięć lat różnicy. Być może zatem wiek Thorntona mógłby budzić niepokój, gdyby nie jego oszałamiające umiejętności, dzięki którym Jeż nie tylko nie brzmi na „swój” wiek, ale i wpasowuje się w to, do czego przyzwyczaił nas Griffith, ale również – jak się z czasem okazało – potrafił utrzymać je niezmiennie w tej samej tonacji przez kilkanaście lat.
Gdy SEGA przekazała mu rolę Shadowa, w jego zachowaniu raczej nie mogło być już młodzieńczej niepewności czy niewiary we własne zdolności, które towarzyszyły jego młodszym kolegom. Mimo to, jak przyznał na Sonic Expo 2023, w pierwszej chwili obawiał się, że nie odtworzy głosu dość trafnie. Nie chodziło tu wyłącznie o samą barwę głosu – aktor wpierw wypytał dyrektora, jaki konkretnie efekt chce uzyskać i co ma zostać wydobyte z postaci. Gdy dowiedział się, że chodzi o typ opanowanego twardziela, od razu przyszedł mu do głowy… Clint Eastwood i tym skojarzeniem aktor się pokierował. Nie ma nic zaskakującego w tym, że tak zapracowana osoba jak on nie wiedziała wiele o tej postaci, a tym bardziej o tym, jak znacząca była, jednak społeczność fanowska szybko dała dała mu o tym znać, przygniatając aktora pozytywnym odzewem. Nawet po latach jednak Kirk Thornton nie uważa, by jego wkład w popularność Shadowa był duży, upatrując jej źródła raczej w zdolnościach japońskiego aktora.
Począwszy od 2010 Thornton dubbingował (z dwoma wyjątkami) dosłownie wszystko. Nie tylko mniejsze i większe gry, jak ukochane przez fanów Sonic Colors (2010) i Sonic Generations (2011), Sonic Forces (2017), Team Sonic Racing (2019), kontynuacje gier olimpijskich i serii Riders, a nawet Lego Dimensions (2015). Z czasem pojawiło się wiele nowszych mediów, w których aktor również mógł udzielić głosu, jak internetowe występy w Sonic Twitter Takeover (od 2019) oraz w TailsTube (2022). Podobnie jak w przypadku Jasona Griffitha były też seriale i choć Netflix pozostawił produkcję studiom, które postawiły na wybrany przez siebie głos Iana Hanlina, to Thornton brał udział w produkcji całej marki Sonic Boom, co obejmowało nie tylko dwie gry – Sonic Boom: Rise of Lyric i Sonic Boom: Shattered Crystal (obie z 2014) – ale też powiązany z nimi serial właśnie produkowany od 2014 do 2017, który podobnie jak Sonic X również znalazł swoich fanów. Warto wspomnieć, że aktor podkładał tu głos nie tylko pod Shadowa, nie tylko pod Orbota, ale też pod długi szereg innych postaci pobocznych: Charlie, Beaver Policeman, Leroy the Turtle, Mike the Ox, Beta, Cliff, Chameleon, Walrus Male, Redd Heron, Sheep Villager, Froglodyte Drill Sergeant… Wiadomo też, że pojawi się w ogłoszonej już animacji Sonic X Shadow Generations: Dark Beginnings (2024), a ponadto chyba nie mamy powodu nie spodziewać się go w kolejnej odsłonie Sonic Frontiers.
Jak opowiada w wywiadzie dla Verité Entertainment, Thornton uważa, że czarne charaktery są ciekawsze do odtwarzania niż herosi, a to z powodu bogactwa ról, które oni sami odgrywają przed innymi postaciami, by je zwieść – potrafią wydawać się przyjaźni, by za chwilę ukazać swoją jaskrawo mroczną twarz. Prowadzący wywiad z Otakonu 2019 ujmuje to jeszcze prościej, zauważając, że aktor ma w zwyczaju dubbingować postacie, które można opisać opisać słowami edgy albo badass, czemu aktor nie zaprzecza, a co bez wątpienia mogło mieć wpływ na decyzję Studiopolis w 2010. Kirk Thornton wspaniale czuje się w energicznym anime, choć jak każdy wprawny się artysta chętnie bierze i inne, które poszerzą zakres jego specjalizacji. Pomimo poważnej aparycji i zajmowanych funkcji jest ekspresyjny i wesoły, a przed mikrofonem gra całym ciałem – do tego stopnia, że koledzy po fachu żartują sobie z tańca jego stóp podczas gry. Nie ukrywa, że uważa się za szczęściarza, bo gdy idzie do pracy, czuje się tak jakby szedł się bawić. Jak mówi, jego praca to radocha pełna szalonych rzeczy w towarzystwie fantastycznych ludzi, a to, że jeszcze mu za to płacą, uważa za nie do pomyślenia.
Krótka odskoczenia do Sonic Prime nie zakończyła się na szczęście powtórką z 2003 – widać nie tak łatwo wygryźć takiego asa jak Kirk Thornton. Kolejny gościnny głos usłyszymy w Sonic 3. Szybki jak Błyskawica. Jak w tej interesującej roli spodoba się fanom ulubieniec internetowych tłumów, Keanu Reeves? Wkrótce się dowiemy, ale już teraz wiadomo, że kiedy opuścimy filmowe universum, wrócimy do stonowanego, dojrzałego i pełnego pewności siebie głos Kirka Thorntona i to raczej na długo.
Źródła: wikitia.com, sonic-x.fandom.com, Wikipedia, behindthevoiceactors.com